Przejdź do głównej zawartości

No i święto.

Wpis z 10 listopada 2017 r.
________________________
Z czym nam się kojarzy jakiekolwiek święto narodowe? Chyba najczęściej z apelem w szkole. Z panią dyrektor (ew. panią od historii), która pokrótce powita zgromadzoną w sali gimnastycznej gawiedź, kilkanaście razy wtrącając w mowę o 123 latach zaborów zwroty typu „proszę o ciszę”, „proszę o spokój”, „Tomek, zachowuj się!”. Potem jakaś scenka rodzajowa, gdzie najładniej recytująca dziewczynka, ciemiężona tekturową kulą u nogi i plastikowymi łańcuchami, deklamuje wiersz, który przedstawia jak to źle było pod zaborami.
Po wszystkim można by zapytać losowego Jasia z VI c o to jak mu się podobał apel. Jaś pewnie nie zapamiętał z niego nic (i z grubsza słusznie, bo to nudne), ale apel się podobał, bo przepadł mu sprawdzian z „pszyry”.
A potem, w życiu poszkolnym co?
No… pokolenie osiągające dorosłość po ’89 roku powie: jedno, wielkie NIC.
Pokolenie z PESEL-em o kilka lat niższym pamiętać będzie jeszcze przemarsze i pochody, na których reprezentowało się zakłady pracy, nosiło biało-czerwone flagi, a często-gęsto nawet bez białego. Pochody takie były obowiązkowe. Trzeba było iść i pokazać jak z dumą buduje się socjalizm i siłę Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Za nieboszczki komuny flagę Polski można (trzeba) było wywieszać tylko w państwowe święta. Nie wolno było tego robić w innym terminie. Stąd też opowieści o tym jak chodziły patrole po 1. maja i sprawdzały, czy przed 3. maja wszystkie flagi zostały ściągnięte. Słynne tłumaczenia pani, która wyprała flagę i ta musi się wysuszyć, albo innej, która boi się wyjść tak wysoko żeby ją zdjąć – urosły do miana legendy.
Jednym słowem, świętowanie rocznic narodowych, było za PRL-u obowiązkowe. Nie można było nie świętować, a tym bardziej świętować kiedy indziej. Skoro świętowanie za komuny było obowiązkowe i świętowali prawie wszyscy, to w III RP jest na odwrót: nieobowiązkowe, nie świętuje prawie nikt.
W tym nieświętowaniu jest coś… patriotycznego. No, bo przecież skoro nie świętujemy, to sprzeciwiamy się komunistycznym zwyczajom. Trudno się z tym nie zgodzić. Pokolenie dzisiejszych 40- i więcej –latków nie świętując, w swoisty sposób demonstruje wolność.
Nie wywieszają flagi – bo w końcu komuna przestała kazać wywieszać.
Nie chodzą na obchody – bo w końcu nie trzeba chodzić, a nie jak za komuny.
Ale czy ludzie młodsi, wychowani przez swoich rodziców powinni to po nich powielać? No, chyba nie.
Amerykański Dzień Niepodległości urósł do miana ikony. Kojarzymy festyny, wesołe miasteczka, karuzelę, watę cukrową no i przede wszystkim: FAJERWERKI! Skąd to kojarzymy? Z filmów, i to nie tylko tych poważnych, do których „wypada” używać symboli narodowych. Motyw 4 lipca pojawia się nawet w głupkowatych komediach dla nastolatków (i nie tylko).
Pomyślmy tylko, że w jakiejś polskiej „głupkowatej komedii” pojawia się motyw obchodów 11. listopada, 3. maja, albo trochę bardziej letniego i ciepłego 15. sierpnia. Zgroza. Protesty najpoważniejszych środowisk patriotycznych pojawiłyby się od razu, reżyserowi grożono by wyrokami, a mniej poważni narodowcy spuściliby reżyserowi tradycyjny, polski, narodowy wp… . Przy okazji łamiąc 3 drzewka i wyrywając bruk. Bo tak. Bo nasze rocznice narodowe są POWAŻNE! Nie wolno z nich żartować. #zabory #martylologia #wojna #komuniści #żołnierze_wyklęci #Polska_Chrystusem_narodów
Dobra, powyżej trochę zgeneralizowaliśmy Narodowców. Trzeba przyznać, że nie wszyscy są wandalami (ale nie zapominajmy o ich niepokojącej symbolice). Środowiska narodowe organizują bezsprzecznie największe wydarzenie: Marsz Niepodległości. Jest to impreza, w której bierze udział grube dziesiątki tysięcy ludzi. Tylko ułamek procenta bawi się w zadymy (których z reszta coraz mniej). Marsz Niepodległości jest wydarzeniem angażującym w obchody 11.11. najwięcej Polaków. Chwała im za to!
No, ale Marsz, to marsz. Czy to jest wesołe? Demonstracja jak każda inna, tylko, że największa. Czy niesie to radość z bycia Polakiem? Z pewnością może nieść dumę, przynależność, ale radość… chyba nie.
A chcemy przecież świętować na wesoło. 11. listopada, czy 3. maja kojarzą się trochę patetycznie, nie mamy z nimi pozytywnych odczuć – zatem nie wywieszamy flag. Mecze piłkarskiej reprezentacji na dużych imprezach kojarzą się pozytywnie – wieszamy flagi na domach, nie tylko te narodowe. Pojawiają się przecież nawet charakterystyczne banery „Tyskiego”. W czasie EURO2012 ta biało-czerwona mania osiągnęła apogeum – 90% samochodów na ulicach miało albo chorągiewkę lub nakładki na lusterka, albo szalik z tyłu.
Banery "Tyskiego" (nie, nie w Krośnie). Źródło: wykop.pl
Na tym przykładzie możemy stwierdzić, ze nie wstydzimy się Polski. Utożsamiamy się z nią, ale chcemy to robić na wesoło, na „lekko, łatwo i przyjemnie”. Jasne, historia Polski już taka lekka nie była, wszyscy to wiedzą, ale jakoś łatwiej nam, ludziom, przychodzi świętowanie wesołych rzeczy. Większość z nas świętuje urodziny, rocznice ślubu (tutaj wesołość zależy od przypadku) i tak dalej. Smutne rzeczy - no nie bardzo. Chyba jedyne co upamiętniamy „na smutno” to Msza za zmarłych.
Chciejmy „Polskość” celebrować na wesoło. Drogie Władze, drodzy Działacze – więcej „festynu”, mniej składania kwiatów i Apelu Poległych. Nie chodzi o to, żeby ich nie było – one MUSZĄ zostać. Poległym i bohaterom winni jesteśmy pamięć, ale niech to nie będą jedyne uroczystości w tym dniu. Zróbmy coś fajnego. Koncert jakiś, wydarzenie, gra miejska, Bieg Niepodległości, flash-mob, zbieranie Misiów-RatownisiówNJSBC (11.11. może być nawet w dzień – z flagami). To są fajne rzeczy, na które chce się wyjść, a na polityków gadających pod pomnikiem tu i ówdzie – niebars.
Szczęśliwie, coraz więcej jest imprez wesołych. Na przykład w Krakowie, 11.11. na odbywa się wspólne śpiewanie, takie karaoke dla kilku tysięcy zgromadzonych na Rynku ludzi. W Krośnie 3. maja udało się zorganizować ciekawa imprezę – Balony (która jednak 3. maja ma swój ostatni, mniej intensywny dzień – a szkoda). Oby więcej takich inicjatyw!
I jeszcze taka prośba mała do Pań Nauczycielek i uczniów przygotowujących apele w szkołach: weźcie to zróbcie w ciekawy, weselszy sposób, żeby zainteresować Jasia z VI c. On potem zostanie Janem i może sam wpadnie na jakiś pomysł na świetne świętowanie.
Przede wszystkim jednak – wywieśmy flagi 11.11. Nie wstydźmy się, cieszmy się tym dniem chociażby tak jak meczykami na Mistrzostwach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nocna jazda samochodem bez sensu

Nocna Jazda Samochodem Bez Celu nie ma sensu. Nie kryją tego organizatorzy nazywając  ją „…bez celu”. Podobnie bezcelowo spoglądamy przez okna autobusu na miasto, które widzimy codziennie, czasem bez celu przewijamy facebooka, oglądamy telewizję i tak dalej… Nie wszystko co nie ma celu i sensu jest nudne. Podobnie jest z nocna jazdą samochodem bez celu. Fot.: NJSBC Krosno na Facebooku Akcja o tej nazwie odbywa się w Krośnie od 5. lat. Ludzie spotykają się na parkingu naprzeciwko „galerii” Zawodzie po czym kawalkadą wyjeżdżają na miasto i okolice, i wracają w to samo miejsce. Główną atrakcją jest przejazd, a na parkingu ludzie się integrują, rozmawiają ze sobą, spotykają, po prostu wspólnie spędzają czas. Zazwyczaj jest to połączone ze zbiórkami charytatywnymi – łączy przyjemne z pożytecznym, choć tytularnie jest „bez celu”. Akcja zbiera grube setki uczestników, a dzieje się zupełnie oddolnie. Ktoś sobie coś kiedyś wymyślił, a innym się to bardzo spodobało. Odzew jest bardzo

Krosno - MIASTO ZŁA

To nie żart. Według statystyk Głównego Urzędu Statystycznego za 2017 rok Krosno jest NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYM MIASTEM W POLSCE! Naprawdę! Ranking poniżej: Ranking najniebezpieczniejszych miast w Polsce wg.: www.polskawliczbach.pl W Krośnie notujemy aż 152 przestępstwa na 1000 mieszkańców, a w drugim Tarnowie tylko 82. Niemal dwukrotnie przewyższamy wicelidera. Kolejna Legnica ma tylko 51, czwarte Tychy 50. Dalej tabela bardzo się spłaszcza i różnice pomiędzy kolejnymi pozycjami są niewielkie. Legnica: 50! Tarnów 80! Krosno STO PIĘĆDZIESIĄT.  Gdyby „zsumować” Legnicę i Tarnów to i tak dużo im brakuje do nas.    Jak to się stało? Dziwimy się wszyscy. W ubiegłym roku nastąpił ogromny wzrost przestępczości, z 821 przestępstw stwierdzonych w 2016 roku aż do 7075 w 2017. Niemal dziewięciokrotnie więcej przestępstw!  Ilość przestępstw w Krośnie w latach 2012-2017. Źródło: www.polskawliczbach.pl Uwagę zwraca bardzo duża  liczba przestępstw gospodarczych i przeciwko

Krosno AD 2009

W ostatnim czasie popularna w Internetach jest akcja „10 years challenge” mająca na celu pokazanie jak ktoś lub coś zmieniło się przez ostatnie 10 lat. A gdyby tak popatrzeć na Krosno? Co takiego działo się w 2009 roku w naszym mieście? Przenosimy się w czasie…. Drogi Rozpoczęła się rozbudowa obwodnicy.   Przebudowywany był wtedy odcinek pomiędzy Zręcińską a Czajkowskiego. Dobudowa drugiej jezdni i dróg zbiorczych powinna zakończyć się w 2010 roku. W 2009 roku udało się ukończyć przebudowę skrzyżowania Czajkowskiego-Składowa-Podkarpacka. Tak obwodnica wyglądała w listopadzie 2009 roku. Na przystanku widzimy rozkład jazdy PKS, a brak ekranów dźwiękochłonnych pozwala dojrzeć bloki na WSK. Na przejściu przed nami w kolejnych latach zginie kilka osób… Tak tan odcinek wygląda obecnie: Lotnisko Jeszcze nie tak dawno na lotnisku pasły się barany, nadal przez jego środek przebiega droga, którą kursuje MKS, linia 7. Spokojnie, jest jednak bezpiecznie. Na wysokości pasa sta